Schodołaz – ki diabeł?
Tak tu sobie piszemy o platformach schodowych, windach, krzesełkach do montażu na schodach, ale co zrobić w sytuacji, kiedy fundusze, brak stałego miejsca zamieszkania lub inne sprawy nie pozwalają na kupno jednego z tych urządzeń? Jesteśmy tylko my, wózek inwalidzki i zmęczona targaniem go po schodach rodzina.
Jest wyjście – schodołaz. Sprytne urządzenie, które podczepia się do wózka i wówczas pokonanie schodów nie stanowi problemu. Ma tą zaletę, że jest znacznie tańszy od wind czy platform schodowych. Ma jednaj wadę. Osoba niepełnosprawna nie da rady sama z niego korzystać (wprawdzie są modele „samoobsługowe” ale to drogie rozwiązanie, więc na razie je pomijamy), musi ktoś ją zwieść po schodach.
Urządzenie nie jest jakoś super eleganckie, w połączeniu z wózkiem wygląda wręcz topornie, ale jest tak skonstruowane, że nie trzeba dużego wysiłku ani tężyzny fizycznej, by pokonać schody z osobą niepełnosprawną na wózku.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to najlepiej rozejrzeć się za używanym schodołazem. To porządny sprzęt, w zasadzie nie ma się w nim co zepsuć, więc można sporo zaoszczędzić. A tak oto wygląda ten cud techniki, pomagający w najprostszy sposób pokonywać otaczające nas bariery architektoniczne:
Źródło: http://www.windy-schodowe.pl/oferta/schodolazy-do-likwidacji-barier-architektonicznych/
A ten model ma nawet ładny kolor 😉
Niepełnosprawny i zima
I powiozą mnie windą do nieba….